W cieniu tego ogromnego gmachu, już od kilku dni czekam na zlecenie. Po ekranie monitora sennie spacerują pająki nigdy nie mogąc dogonić szybkich i nieuchwytnych much, to mój ulubiony wygaszacz ekranu. Dzisiaj- żadnych maili... no bo od kogo? Miałeś kiedyś przyjaciela człowieku? Tak, ale odszedł, sam nie wiem dokąd. Prawie nie ruszam się z miejsca, jedynie po mleko i płatki kukurydziane na śniadanie i sprasowane zupy instant o smaku pomidora albo łagodnej krewetki na obiad, jeśli to można nazwać obiadem. Przyglądam się przechodzącym ludziom, jak spieszą się nigdy nie zadając sobie pytania "dlaczego?". To widać w ich oczach. Maszyna delikatnie mruczy. Z braku lepszych pomysłów przesłuchuję lokalne i globalne stacje radiowe, przeglądając jednocześnie wiadomości ze świata. Dziesiątki języków, setki obrazów, do kogo należy ten czas, w którym przyszło nam żyć? Kto go ogarnie? Świat dzisiaj, w którym się przegląda, przerzuca, ale nie czyta, szkoda na to czasu, nawet w własnym życiu poruszamy się jedynie po powierzchni. Nikt nie oczekuje od słowa niczego więcej oprócz informacji, SŁOWO stało się BAJTEM - nośnikiem informacji, a kiedyś - Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata. Siedzę zagłębiony w fotelu i śledzę ludzkie losy na pulsujących światłem ekranach monitorów, za plecami milczą nabrzmiałe oczekiwaniem na głos słuchawki telefonów. Ciii... sza. Gdyby nagle zabrakło prądu pomyślałbym, że umarłem.
     
#58
>