Długo szliśmy wąwozami kamienic, przez zamroczone snem miasto i z ust płynęły myśli w takt kroków, a dłonie posłusznie, bez nakazów i zbędnych zanków przystankowych, przekazywały sobie butelkę dżinu - oddechy leśnych elfów. Ale przecież w końcu musieliśmy opaść z sił. Wtedy zjawiła się łódź - sunąc łagodnie po gładkiej i lśniącej od deszczu powierzchni jezdni, rozświetlając mrok parą wielkich szklanych oczu - złociste tropy światła pobiegły w naszą stronę. Zbliżała się, odbijając w sobie konstelacje gwiazd - niebo płynęło w naszą stronę - z charakterystycznym rytmicznym bulgotem silnika - trójramienna gwiazda wycelowana wprost na nasze serca - niech tak będzie. Pamiętam jeszcze cztery znaki na jej boku: T.A.X.I - znacie ten szyfr.
- Na drugą stronę Styksu - powiedział przyjaciel.
- Dobrze- powiedział przewoźnik. Wsiedliśmy. Za szybą szyldy, neony i światła, senne postacie i puste bramy kamienic, opuszczone żaluzje w oknach, dudniące tramwaje przepływały lekko wibrując, drżąc, opadając i wznosząc się - przymykając oczy próbowałem przypomnieć sobie kolejność cyfr i światów: 1 - merkury, 2 - wenus, 3 - ziemia, 4 - mars, 5- jowisz, 6 - saturn, 7 - uran, 8 - neptun, 9 - pluton ..., 42 - wydech ... otworzyłem oczy. Czerwony neon rozpalał alejkę biegnącą pośród równo przystrzyżonego żywopłotu. Przechyliłem ciężko opadającą głowę, aby się upewnić. Na chodniku w plamie wody jarzył się wyraźny napis - Hades - jesteśmy na miejscu.
- Jesteśmy na miejscu - powtórzył przewoźnik, jak echo moich myśl.
- Więc dwa obole dla ciebie bracie - rzekł mój przyjaciel. Wysiedliśmy. Yyyyiiiiiyyy - zajęczałą metalowa furtka. Na zwieńczeniu schodów drzwi uchyliły się - w prostokątnej plamie światła kanciastoszczęki Cerber przywitał nas płytkim warkliwym psim spojrzeniem... Jednak weszliśmy. Boginie - długonogie, piwnookie, mgliste, rozparte w fotelach i na kanapach, zawieszone na hokerach, wsparte o bar - plamy nagiego ciała i niedomówień - posłały w naszą stronę spojrzenia zmięte jak stare stuzłotowe banknoty. Usta skrwawione ich sokiem...
#43
>