Gdzie jest moja Aleksandria ?... A już myślałem, że znalazłem miejsce, w którym będę mógł ustawić solidne półki na książki i dzięki temu w końcu uporządkuję swoją bibliotekę, ale nic z tego - nie tutaj. Tu nic się nie zmieni - w tym gmachu cierpienia i niespełnionych nadziei - więc książki pozostaną w kartonach albo bezładnie porozkładane gdzie_się_da - na półkach, pod łóżkiem, na stole, w zasięgu ręki. Nic dobrego z tego nie wynika. Tylko ćwiczę pamięć, bo jak inaczej mógłbym odnaleźć K . jeżeli wiem na pewno, że nie jest po J . A więc, jak? Otwieram wewnętrzne ucho i słyszę - chrobocze koślawym odnużem w nogę krzesła, zamknięty w swoim chitynowym pancerzu... Tu jesteś! - kiwa porozumiewawczo głową, poruszając jednocześnie czymś, co można by nazwać ustami. Rozumiem go dobrze, może najlepiej, dlatego zawsze, przed zaśnięciem, rzucam mu parę okruchów chleba zgarniętych ze stołu po kolacji. |