Szczęśliwie przeżytych dni, miłości, która nie boli, dobrze wykonywanej
pracy - emerytowany belfer albo pracownik biura użyteczności publicznej,
jak oni wszyscy, przeżył okres bujnego, rozpasanego życia na studiach,
a może cięzkiej wytężonej pracy ze świadomoscią celu - budować,
mieszkać, niemyśleć, zapamiętać... Kolejność wymienianych uprzejmości,
porządek obowiązków, zbiór zasad poruszania się, smak alkoholi,
imiona bliskich, rocznice i daty urodzin, znaczące nazwiska, nazwy
ulic, stolice państw, efektowne kulinarne przepisy. Tlące się
w zakamarkach pamieci namiętności, beznadziejne miłości, które rozświtlały
codzieność, rozpalały ją na miodowomgliści, tylko po to, by potem
móc z jeszcze wiekszym zapałem budowć stateczną codzienność, gwałtowne
poruszenia ciał. W tych kościach drzemie niejedna historia zwabionej
w romantyczną noc nad brzeg mauzrskiego jeziora, rozychalającej
się jak małża wystawiona na słońce, a może monogamiczna monotonia,
rozpalana wyobraźnią - żar tropików - nad brzegiem mętnej rzeki
gęste pnącza zarośli nasycone wilgocią i cieniem, w których leniwie
rozkładają nogi dziewczyny w kusych spódniczkach z palmowych liści,
o skórze ciemnej i gorącej jak kawa. Bezradność - świadek koronny
upływającego czasu. Powielasz jego krok, nawet gdybyś odrzucił
ten patyk. |