Schodami w górę ku światłu, kołysząca biodrami Ariadna wprowadza mnie w labirynt komnat i korytarzy, dwa bladolice księżyce pośladków z wciskającą się pomiędzy nie zieloną gumką bikini wskazujące mi drogę, na 13 stopniu potknie się żebym miał okazję przypomnieć sobie cel... 12.. O!... jeszcze tylko 4 stopnie, kilka kroków w głąb korytarza i drzwi numer 7 pewnie, dlaczego nie? asceza smaku w aranżacji wnętrza - łóżko z pościelą w odcieniach błękitu, lustro i szafka - oprawione w drewniane ramy w kolorze jasnej wiśni - żadnych zanków obecności, nawet świeżo - miękko i ciepło i dobrze, że wziąłem papierosy, tak, nawet nie ma co z siebie zdejmować, ja powinienem raczej, a gdyby - z historii, która mi opowie dowiem się tego samego - ma dziecko i przyjechała dorobić, bo nie ma perspektyw, jakaś miłość gdzieś tam, rozczarowanie, a przecież lubi to i ciało ma bez zarzutu, za tą cenę... to ja powinienem opowiadać, by stworzyć pozory bliskości, dodając sytuacji samku, ubarwić, gdybym jeszcze mógł ją czymś zaskoczyć, chociaż kto wie, widziała już wszystko i pewnie więcej niż ja, następny z długiej serii szukających wytchnienia wędrowców - one czekają na to samo, na szansę lepszego życia - sposób równie dobry jak każdy inny - jedyne pytanie, które sobie zadają: dlaczego jest mi źle? i odpowiedź znajdują natychmiast, bo nie ten facet, bo nie takie mieszkanie, bo nudno, bo za mało kasy, bo... odpowiedzi złudne, ale wszyscy ulegamy ich oczywistości, bo... jasne włosy na łonie, powinienem był pamiętać, że brwi są podpowiedzią, a teraz spodziewa się dalszego ciągu przedstawienia - Adam i Ewa w raju czekający na węża - wymknąć się nadarzającej się okazji, tylko dlatego, że tak oczywiste jest, że to ciało zasługuje na to by je rzeźbić - narkotyczny estetyzm zmysłów - by w nim rzeźbić i wyzwalać fale uniesień, konstelacje drgań, smugi spazmów... ale ona to zagra - sztukę, którą opanowała do perfekcji - wszystkie techniki i układy, kształty, smaki i barwy, zapachy, gwałtowność nastolatków i zdecydowanie dojrzałych mężczyzn, garść perwersji i bukiety zboczeń...
 
#47
>