Ośnieżone
żwirowe aleje wiodące pośród nagich topoli przez labirynt parku
próbują przywieść mnie do miejsca, w którym zgubiłem nić ofiarowaną
mi przez Ariadnę - władczynię tych ścieżek i mojego kroku, bez której
nie znajdę wyjścia, przecież. Skrzypiąc butami o śnieg i pokonując
kolejne rozgałęzienia ścieżek przysłuchuję się jak w obnażonych,
bezlistnych konarach odgłos moich kroków rozchodzi się echem przywołując
pustkę minionych dni... Na przeciw słowa ktokolwiek stanie... stanie...
stanie... się milczeniem, gdy spróbuje jednym spojrzeniem objąć
granice już wypowiedzianego. Dlatego zgubiłem nić. |