Stacja
była przystankiem komunikacji samochodowej, gdzie zatrzymywały się
autobusy i busy prywatnej firmy transportowej Tarkowsky często i
regularnie przemierzające trasę w kierunku stolicy regionu - 800
tysięcznej metropolii - miasta, którego przestrzenną konfigurację
znałem na pamięć, a to oznaczało, że już dawno z niego wyrosłem.
Podobnie jak z osady, którą opuszczałem, dziewięciotysięcznego prowincjonalnego
miasta, którego szczegółowy plan uwzględniający rozkład ulic,
rozmieszczenie placów, parków, szkół, urzędów, kościołów, knajp,
sklepów i zakładów pogrzebowych w każdej chwili mógłbym naszkicować
- noszę go w sobie jak niepotrzebny bagaż pamięci - wirtualny model
realnej przestrzeni w skali jeden do jeden - ta przestrzeń nie ma
mi nic do zaoferowania, żadnych emocji skrytych za rogiem, żadnych
odkryć, objawień, zniewalających obrazów - obiekty rozmieszczone
w przestrzeni a wokół i pomiedzy nimi pustka - może z
wyjątkiem tego parku, może z wyjątkiem tego placu zabaw, może
z wyjątkiem tego szkolnego boiska, tego krawężnika, którego nigdy
nie omijam... karłowate nastoletnie emocje nikomu niepotrzebne,
nawet mi. |