Zaszyłem się w cieniu pod gałęzią czereśni i słucham opowieści Lawrence'a D. - nienachalny towarzysz cichych, beztroskich godzin. Bo tak jest dobrze, kiedy wokół mnie nie ma nikogo... Gdybyś tu była pewnie przypomniałbym sobie stosowny wiersz opiewający to upalne majowe popołudnie albo fragment dawno przeczytanej książki, taki jak ten: W piękny majowy poranek smukła amazonka, dosiadając wspaniałej kasztanki, jechała alejami Lasku Bulońskiego... Zapewne potknąłem się znacznie próbując przywołać to zdanie, ale nie mam pod ręką oryginału... Kolejny Kubek Kawy pomaga mi utrzymać ciśnienie w równowadze, a błękitne smugi dymu unoszace się znad papierosa nadają bezruchowi myśli pozory dziania się i wewnętrznej dynamiki - złudzenie olśleń - nietrwałych jak one same, ulotnych, krystalicznie przyjrzystych w smugach światła, stają się czymś w rodzaju balastu, dzięki któremu mogę utrzymać równowagę. Przerzucane niemrawo kartki książki, prowadzą mnie na krawędź zdania, przy którym mógłbym się zatrzymać na kilka dni albo lat i nie czytać dalej.

     
#67
>