Jesteś?
- Jestem... słucham.
- W mgłach znaczeń i niedomówień poruszają się cienie... ja/pantera
podnoszę się na prapecie okna. Od prawej do lewej ramy zawsze
są trzy kroki a potem obrót.
- Wybacz, muszę już iść...
- Zatrzymaj się jeszcze kiedyś, jeśli będziesz przechodził...
- Jasne, jeśli będę.
- A królestwo?
Gdzie się zatrzymałem? Popatrzmy: rozległy pusty plac na skraju
drogi szybkiego ruchu, z barem na rogu - sprzedają tam ruskie
pierogi i flaki na gorąco, kiełbasę z grilla, zupę grochową i
tanią miłość, ale przecież nie muszę tam wchodzić, napiję się
kawy z termosu. Tak. Postoję tutaj. To była droga do was, która
okazała się nie do przebycia, normalna, twarda, asfaltowa. Cztery
rozpędzone koła, kórych ruch został już dawno opisany i oswojony,
w łatwy i wygodny sposób pozwalają ją przebyć, a jednak zatrzymałem
się tutaj aby się rozglądnąć. W czasie.
|