Jesteś?
- Jestem... słucham.
- W mgłach znaczeń i niedomówień poruszają się cienie... ja/pantera podnoszę się na prapecie okna. Od prawej do lewej ramy zawsze są trzy kroki a potem obrót.
- Wybacz, muszę już iść...
- Zatrzymaj się jeszcze kiedyś, jeśli będziesz przechodził...
- Jasne, jeśli będę.
- A królestwo?

Gdzie się zatrzymałem? Popatrzmy: rozległy pusty plac na skraju drogi szybkiego ruchu, z barem na rogu - sprzedają tam ruskie pierogi i flaki na gorąco, kiełbasę z grilla, zupę grochową i tanią miłość, ale przecież nie muszę tam wchodzić, napiję się kawy z termosu. Tak. Postoję tutaj. To była droga do was, która okazała się nie do przebycia, normalna, twarda, asfaltowa. Cztery rozpędzone koła, kórych ruch został już dawno opisany i oswojony, w łatwy i wygodny sposób pozwalają ją przebyć, a jednak zatrzymałem się tutaj aby się rozglądnąć. W czasie.

     
#30
>